sobota, 21 maja 2016

16. Miałam dziś wenę twórczą i narysowałam jego portret. Rysowanie penisa nie jest wcale takie trudne!

         

               
                                                                                                              Poniedziałek, 18 lipca, godzina 18:24




           Mówią, że kiedy jest się złym, trzeba policzyć do dziesięciu, a kiedy wściekłym – kląć. A co kiedy człowiek jest, przepraszam za słowo, wkurwiony tak jak ja teraz? Na to recepty jeszcze nikt nie znalazł! Prawdę mówiąc, doskonale wiem, co by mi pomogło w stu procentach, ale jakoś nie uśmiecha mi się odsiadywać dożywocia za celowe morderstwo z wyjątkowym okrucieństwem. Ach, szkoda, choć w tym właśnie wypadku, sąd powinien mnie uniewinnić i jeszcze wręczyć order za zasługi dla ojczyzny!
         A tak na poważnie, to powiem wam, że próbowałam ratować moje zszargane nerwy, ale nie pomogła tu ani gorąca kąpiel w kilogramie lawendowej soli relaksacyjnej, ani puszczane na cały regulator ulubione piosenki Pidżamy, ani hektolitry wypitej melisy, które z rozpaczy zagryzałam czekoladą! Nic, kompletnie nic! I choć wróciłam do domu blisko dwie godziny temu, to ciągle jestem jednym wielkim polem minowym. I gdyby tak powiesić mi na szyi tabliczkę ostrzegawczą „Uwaga, wysokie napięcie”, albo „Uwaga, zagrożenie wybuchem” to wypisz, wymaluj cała ja!
         Jak już się pewnie domyślacie Pan Cham i brat Zosi to niestety jedna i ta sama osoba.
A ja, jak ta głupia gęś, do samego końca łudziłam się, że to tylko niefortunny zbieg okoliczności i że nie mogę mieć w życiu aż tak wielkiego pecha. Niestety, jak się okazało, jednak mogę, ale do rzeczy!
         Z Zosią byłam umówiona na piętnastą i chyba nie muszę mówić, jak trudno było mi wytrzymać do tej godziny. Zachowywałam się jak wieloletni ćpun podczas pierwszego dnia odwyku. Chodziłam z kąta w kąt i łapałam się dosłownie wszystkiego, żeby tylko zająć czymś ręce i głowę. Bezskutecznie! Czego bym nie robiła, myślami i tak ciągle błądziłam wokół spędzającej mi sen z powiek zagadki, a wskazówki, jak na złość, płynęły ospale i niespiesznie po tarczy zegara. O czternastej czterdzieści, kiedy zorientowałam się, że nic, ale to nic nie rozumiem z czytanej książki, którą próbowałam zabić czas, założyłam buty i wyszłam z domu, zupełnie nie zaprzątając sobie głowy zamknięciem drzwi na klucz czy zabraniem ze sobą bluzy. Deszcz, co prawda przestał padać, ale niebo ciągle szpeciły ciężkie, burzowe chmury, a powietrze, choć świeże i pachnące igliwiem było niesłychanie zimne.
         Kiedy pokonałam mniej więcej połowę drogi do domu Zosi, w kieszeni moich spodni odezwał się stłumiony dźwięk przychodzącej wiadomości.
Widząc na ekranie imię mojej nowej przyjaciółki, modliłam się w duchu, żeby tylko nie przyszło jej do głowy odwołać nasze spotkanie. Żołądek czułam gdzieś w okolicach gardła, a serce setny raz tego dnia zbliżało się do niebezpiecznej granicy, za którą czaił się murowany zawał!

Klaritta, spóźnię się jakieś 15 minut, mam nadzieję, że jeszcze nie wyszłaś, ale jak tak, to poczekaj na mnie, dziadek jest w domu, to ci dotrzyma towarzystwa, tylko go nie podrywaj, nie zniosłabym takiej babci jak ty :p

         – Wariatka – zaśmiałam się pod nosem, wystukałam na klawiaturze krótkie „OK”, bo tylko na tyle było stać moje roztrzęsione dłonie, po czym z powrotem wsunęłam telefon do tylnej kieszeni i już nieco wolniejszym krokiem ruszyłam przed siebie.
         Od małego domku położonego na drugim końcu wsi dzieliło mnie kilka kilometrów. Przez całą drogę odtwarzałam w myślach spotkania z Domniemanym Bratem Zosi, nasze rozmowy, zachowania, gesty ze wszystkimi, nawet z tymi wydawać by się mogło nic nieznaczącymi szczegółami, i kiedy tak łączyłam ze sobą fakty, dotarło do mnie, że to, cholera jasna, bardzo prawdopodobne.
         A to za sprawą Tomka, chłopaka, w którym podkochuje się Sophie. Pamiętacie, jak byłyśmy w Hybrydzie i miałam wrażenie, że gdzieś już go widziałam, tylko nie mogłam sobie przypomnieć gdzie? Dobrze, a teraz cofnijmy się do pamiętnego dnia, w którym podczas przejażdżki przebiła mi się opona i zeszło z niej całe powietrze, wskutek czego musiałam prowadzić rower do domu i pech chciał, że pod sklepem pani Lodzi natknęłam się na grupkę młodzieży na czele z Panem Chamem, Weroniką i właśnie wspomnianym Tomkiem. Bingo! Tomek jest kumplem Kuby! To dlatego tak dziwnie się zachowywał w klubie, kiedy Zośka nas sobie przedstawiała. Mówiąc, że przypomniał sobie coś ważnego i niestety musi na chwilę wyjść, założę się, że pojechał prosto do Chama i zdał mu relację z tego, z kim bawi się jego siostra! Może wcale nie wiedział, że się znamy, dlatego zgodził się nas odebrać z imprezy, ale kiedy poznał prawdę, zmienił zdanie i zostawił nas na lodzie, tylko po to, żeby zrobić mi na złość! Wszystko by pasowało! Tomek wrócił i wyciągnął niczego nieświadomą Zośkę na dwór, a w tym samym czasie pojawił się niczym widmo Cham i Prostak, który z uwieszoną na szyi Weroniką świdrował mnie przeraźliwym spojrzeniem czarnych oczu!
         Nie, to niemożliwe, Bartek by go przecież zauważył, pomyślałam i kopnęłam ze złością kamień, który z głuchym pluskiem zanurkował w kałuży, zalewającej pobocze jezdni.
         – Nie mógł go widzieć, był wtedy na przerwie! – Niemal krzyknęłam, zdając sobie sprawę z tego, że właśnie moja ostatnia deska ratunku utonęła!
         Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej wydawało mi się to logiczne i spójne, a kiedy już byłam kilka kroków od furtki i zobaczyłam stojący na podwórku motor, ten sam, który o mały włos nie pozbawił mnie życia, miałam pewność, że nie może być tu mowy o przypadku.
         Jednak prawdziwym gwoździem do trumny okazał się widok wychodzącego z szopy za domem Chama, który ubrany w robocze spodnie ubrudzone smarem, ciężkie, obłocone buty oraz czarną koszulkę, która ciasno przylegała do jego ciała, podkreślając ładnie wyrzeźbione mięśnie, niósł naręcze grubych polan porąbanego drewna. Zamurowało mnie. Dosłownie! Stałam bez ruchu przez dłuższą chwilę, jakby nogi wrosły mi w ziemię i jedyne, na co było mnie stać w tamtym momencie to wlepianie w niego maślanego wzroku. Choć przechodzi mi to bardzo niechętnie przez palce, muszę napisać, że taki brudny i spocony wyglądał bardzo seksownie!
         Jezu, nie wierzę, że to napisałam!
         Kiedy już się ocknęłam i odzyskałam zdolność logicznego myślenia, dotarło do mnie, że jeśli nie chcę znów wdać się w pyskówkę z Chamem i co wielce prawdopodobne zrobić z siebie kolejny raz idiotkę, muszę się stamtąd jak najszybciej ewakuować. Byłam pewna, że skupiony na pracy Kuba jeszcze mnie nie zauważył, więc nie miałam czasu do stracenia i czym prędzej musiałam rozpocząć akcję pod kryptonimem „Klara znika jak kamfora”. I jestem pewna, że wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie ten cholerny Rondel!
W momencie, kiedy zaczynałam się powoli wycofywać, pies, jak na złość, wybiegł zza szopy, doskoczył do płotu, przed którym niestety ciągle jeszcze stałam i zaczął zawzięcie ujadać, czym puścił w diabły cały mój misterny plan!
         – Dziękuję, nie jestem zainteresowany! – Brat Zosi zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem szalejących ze wściekłości czarnych oczu, po czym głośno zagwizdał i wskazał palcem wolnej ręki budę, na co Rondel zamilkł i posłusznie, choć powoli i niechętnie ruszył we wskazanym kierunku.
         Prawdziwy Pan i Władca Wszechrzeczy!
         – Powiedziałem, że nie jestem zainteresowany ­– powtórzył stanowczym głosem, patrząc na mnie takim wzrokiem, jakbym była najobrzydliwszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział na oczy. Jeśli oczekiwał, że jak pies podkulę ogon i posłusznie pójdę do domu, to się grubo mylił. Znałam to jego rozgniewane spojrzenie, napiętą, wyprostowaną sylwetkę i cięte rysy twarzy, na tyle dobrze by wiedzieć, że kłótnia wisiała w powietrzu, jednak tym razem postanowiłam być górą i dać mu dosadnie do zrozumienia, że nie życzę sobie takiego traktowania i najlepsze co może zrobić, to trzymać się ode mnie z daleka! Tak, zamierzałam mu pokazać, że jestem silną kobietą, która nie ma zamiaru tańczyć, jak on zagra, ale kurczę wystarczyło jedno zdanie, żeby zniszczyć całą moją pewność siebie i zbić mnie z pantałyku. W konkursie na robienie z ludzi idiotów, gdyby oczywiście takowy istniał, zająłby pierwsze miejsce, ścierając w drobny pył konkurencje.
         – Co? – jęknęłam zachrypniętym głosem, czując w gardle nieprzyjemne pieczenie. Kuba z impetem rzucił na ziemię naręcze drewna i pewnym krokiem ruszył w moją stronę, ciągle nie spuszczając ze mnie rozgniewanego wzroku. Instynkt samozachowawczy zmuszał mnie do ucieczki, rozbrzmiewając w mojej głowie wymownym „Ratuj się, póki czas!”, jednak ciekawość tego, co się miało za chwilę wydarzyć, wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem.
         – Powiedziałem, że nie jestem zainteresowany ani pokazem garnków, ani odkurzaczy, ani niczym innym, co stara się pani wciskać ludziom – syknął przez zaciśnięte zęby, zatrzymując się dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Był tak blisko, że z łatwością mogłam zobaczyć swoje odbicie w jego czarnych oczach oraz dostrzec niewielką, kilkucentymetrową bliznę nad jego lewą brwią. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem i nadzieją większą niż jestem w stanie wyrazić to słowami. I tak jak małe dzieci ze zniecierpliwieniem wyczekują pojawienia się Mikołaja z workiem prezentów, tak samo ja nie mogłam się doczekać aż na jego surowej, wyrażającej pogardę i wrogość twarzy zagości uśmiech. Aż zaśmieje się w głos, trąci mnie w ramię i powie, że nie znam się na żartach. Niestety nic takiego się nie stało i nie zanosiło się, by miało się to zmienić. Kiedy udało mi się w końcu oprzytomnieć i dotarł do mnie sens jego słów, odskoczyłam do tyłu jakby rażona piorunem i nie kryjąc oburzenia, skrzyżowałam ręce na piersiach.
         – Do reszty ci odbiło?! – Podniosłam głos, starając się przekrzyczeć walące serce, które tak mocno tłukło mi w piersi, że poza nim z trudem dało się cokolwiek usłyszeć.
         – Aaa, już rozumiem, jest pani z Jehowych. Przepraszam, ale nie mam czasu na te głupie pogadanki o Bogu czy diable. Nie wierzę w żadnego z nich. Szkoda pani czasu.
         – Możesz przestać się zgrywać? To już nawet nie jest śmieszne!
         – No popatrz, a ja się świetnie bawię – wybuchnął głośnym gardłowym śmiechem, doprowadzając mnie tym do białej gorączki.
         A potem sprawy nabrały zawrotnego tempa!
         Nie wiem, skąd znalazłam w sobie tyle odwagi, ale doskoczyłam do niego i z całej siły wbiłam wskazujący palec w jego umorusaną trocinami koszulkę, pod którą kryła się twarda jak skała klatka piersiowa. Do moich uszu dotarł trzask pękającego paznokcia i niemal natychmiast poczułam rwący ból tuż przy opuszce palca.
         Kropla goryczy przelała czarę!
         – Naprawdę myślisz, że jesteś zabawny? Weź się ogarnij! Robisz z siebie pajaca i wiesz co, żal mi ciebie! Naprawdę żal! Jesteś największym złamasem, jakiego miałam nieszczęście poznać! I z całego serca przeklinam ten dzień! Gdybym wiedziała, że tak się mnie uczepisz, to bym nigdy z domu nie wyszła! Nigdy! Wydaje ci się, że wszystko ci wolno, że mnie zgnoisz, a ja ci jeszcze za to podziękuję?! Nie jesteś żadnym jebanym pępkiem świata, żeby wszystkich traktować jak pomyje! Trochę kultury i pokory! – Gdyby nie to, że powoli zaczynało mi brakować tchu i z coraz większym trudem panowałam nad cisnącymi się do moich oczu łzami, mogłabym tam stać i wydzierać się na niego bez końca. Boże, nawet nie potrafię opisać, jak bardzo byłam w tamtym momencie szczęśliwa! To, że wykrzyczałam mu prosto w oczy, co o nim myślę to jedno, ale widok jego zaskoczonej, trochę zdegustowanej i jakby niepewnej miny rekompensował moje ulubione dresy, które przez niego szpeci ogromna dziura na kolanie oraz wszystkie nerwy i przytyki towarzyszące każdemu z naszych spotkań.
         Radość, niestety, nie trwała długo!
Miałam nadzieję, że go znokautowałam tą wiązanką, ale okazało się, że było to tylko krótkotrwałe ogłuszenie!
         – Czy ja dobrze usłyszałem? Nazwałaś mnie złamasem? – Gniewnie zmrużył oczy, po czym przysunął się jeszcze bliżej mnie, tak że z trudem dałoby się wcisnąć między nas igłę i z szyderczym uśmiechem, patrząc mi prosto w oczy, wycedził przez zaciśnięte zęby: – Nie sądziłem, laleczko, że znasz takie brzydkie słowa!
         – Znam jeszcze brzydsze! I jeśli nie chcesz ich usłyszeć pod swoim adresem, to dobrze ci radzę, trzymaj się ode mnie z daleka!
         – Wiesz co, teraz to ty jesteś zabawna! – Parsknął ironicznym śmiechem i z typową dla siebie nonszalancją uniósł brew, mierząc mnie od stóp do głów pogardliwym spojrzeniem. Czułam, jak każdy włos na moim ciele staje dęba, a dłonie odruchowo zaciskają się w pięści gotowe do ataku. On i moja matka powinni sobie podać ręce, oboje wzorowo opanowali sztukę doprowadzanie mnie do furii w ciągu zaledwie kilku sekund, choć z tego, co widzę, Kuba zaczyna wysuwać się na pozycję lidera – Czy to ja stałem pod twoim domem i cię obserwowałem? Nie... To ty tu przyszłaś i gapiłaś się na mnie przez dobrych kilka minut. Myślałaś, że cię nie widzę, co? Tak się składa, że od razu cię zauważyłem i nawet nie wiesz, jak ciężko było mi opanować śmiech, kiedy zerkałem na ciebie ukradkiem i widziałem, jak się rumienisz i przygryzasz wargę. Przyznaj się, mnie nie musisz się wstydzić, pewnie wyobrażałaś sobie, że...
         – Ty podła szujo! – Krzyknęłam, ile sił w płucach nie pozwalając mu wypowiedzieć na głos swoich zbereźnych myśli. Poddałam się! Po tym, co powiedział, nie byłam w stanie dłużej utrzymać nerwów na wodzy. Moja dłoń zaciśnięta w pięść wystrzeliła jak z procy i ruszyła na spotkanie z jego policzkiem. Niestety Kuba wykazał się idealnym refleksem, bo nim zdążyłam go uderzyć, złapał w locie za mój nadgarstek, drugą rękę położył mi na biodrze i mając gdzieś pogróżki oraz wyzwiska, którymi ciskałam w niego z pianą na ustach, pewnym ruchem przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, choć chwilę wcześniej wydawało mi się, że to zupełnie niemożliwe.
         Ta bliskość mnie przerażała, ale jednocześnie intrygowała i skłamałabym, gdybym napisała, że nie poczułam przyjemnego dreszczyku.
         Już nie muskaliśmy się przelotnie jak do niedawna, teraz stykaliśmy się na całej długości naszych ciał, jakbyśmy byli jednością. Czułam go każdym centymetrem mojej skóry i to uderzyło we mnie jak fala Tsunami. Straciłam przytomność i sięgnęłam dna, dosłownie! No bo jak mogło mi się podobać to, że jego silne, pewne swego dłonie oplatały moje biodra w miejscu, gdzie podwinęła mi się koszulka, albo to, że jego miętowy oddech smagał moje wilgotne od deszczu włosy, albo że mogłam wdychać aromat świeżych cytrusowych perfum mieszający się ze słonym zapachem potu? Jakim cudem to wszystko sprawiało, że zmiękły mi kolana a przez całe moje ciało w tą i z powrotem przebiegały dreszcze? Jak, skoro chwilę temu miałam ochotę wybić mu zęby, zedrzeć z niego skórę, poćwiartować na drobniutkie kawałeczki i dla pewności zakopać go w zamkniętej na cztery spusty skrzyni kilometr pod ziemią?
         Klara, oprzytomniej! To największy debil, jakiego nosi ziemia, nie waż się ulegać jego podłym zagrywkom!
         Ta chwila zapomnienia trwała dosłownie kilka sekund, ale mimo to nie potrafiłam ich sobie wybaczyć! Byłam wściekła, że pogrywał ze mną w te swoje gierki, których reguły znał tylko on, ale jeszcze bardziej wkurzałam się na samą siebie, że mu na to pozwoliłam!
         Pierwszy i ostatni raz!
         – Odsuń się ode mnie w tej chwili! – Rozkazałam głosem nieznoszącym sprzeciwu i jak przyklejona do lepu, na wpół żywa mucha zaczęłam się szarpać, próbując uciec z potrzasku. Z opłakanym skutkiem. Jego ręce zaciśnięte na moich biodrach były przeszkodą nie do pokonania. Wiedziałam, że póki sam nie poluźni uścisku, nie miałam szans na ucieczkę, ale najgorszy do przełknięcia był fakt, że jego to wszystko niezmiernie bawiło. I że nawet nie próbował tego ukryć!
         – Nie musisz być taką cnotką – zamruczał, zniżając głos do szeptu, po czym założył mi za ucho zabłąkany kosmyk włosów i delikatnym muśnięciem dłoni przejechał po moim policzku, przyglądając się z uwagą każdemu szczegółowi mojej twarzy.
         – Nienawidzę cię, wiesz, nienawidzę, jak... jak wszyscy diabli! – Z całej siły, jaką jeszcze udało mi się z siebie wykrzesać, ścisnęłam jego zaczerwienione i podrapane od noszenia drewna ramiona, wbijając w nie paznokcie. Skrzywił się, ale mimo to nie ustąpił. 
         – Jesteś prześliczna, jak się wkurwiasz.
         – A ty jesteś nienormalny – westchnęłam z rezygnacją, nie mając siły na dalsze kłótnie.
         – Nikt nie jest doskonały – roześmiał się w głos, odsłaniając równy rząd śnieżnobiałych zębów, po czym trochę niespiesznie i z grymasem niezadowolenia malującym się na twarzy wypuścił mnie z uścisku. Poczułam tak wielką ulgę, jakby ktoś właśnie zdjął mi z szyi szubienicę. Mogłam w końcu swobodnie zaczerpnąć powietrza, i to było o wiele, wiele przyjemniejsze niż ta jego bliskość.
         – Ty w szczególności – powiedziałam zgodnie z prawdą, cofając się, tak na wszelki wypadek o kilka kroków. Nie miałam ochoty kolejny raz paść jego ofiarą, ale Kubie chyba znudziła się ta zabawa, ponieważ oparł się o płot i wsunął ręce w kieszenie roboczych spodni, a na jego twarzy na nowo zagościł nieprzyjemny i surowy wyraz.
         – Tak poza tym, to chciałaś coś czy tak po prostu przyszłaś sobie na mnie popatrzyć?
         – Przyszłam do Zośki, nie do ciebie.
         – Jak widzisz, nie ma jej tu, więc możesz już sobie pójść.
         – Jesteś jej bratem, prawda? – Sama nie wiem, po jaką cholerę zadałam mu to pytanie, przecież wszystko było jasne, a kwestia ich pokrewieństwa nie pozostawiała nawet cienia wątpliwości! Wystarczyło spojrzeć w jego czarne oczy czy przyjrzeć się oliwkowej skórze, by dostrzec łączące ich pokrewieństwo, jak mogłam nie zauważyć tego wcześniej!
         – A wolałabyś, żebym nim był czy nie?
         – Nie! – Odpowiedziałam niemal natychmiast, nie tracąc ani sekundy na zastanawianie się.
         – Więc uznajmy, że nim nie jestem – wzruszył obojętnie ramionami, po czym wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, wetknął do ust jednego z nich i podpalił jego końcówkę wysokim językiem ognia z zapalniczki – Lepiej ci?
         – Jesteś nienormalny, powinieneś się leczyć!
         – Tak, wiem, już to mówiłaś – zaśmiał się pod nosem, nie spuszczając wzroku z obracanego w palcach papierosa. – Powtarzasz się, a myślałem, że stać cię na coś bardziej oryginalnego, sprawiałaś wrażenie dużo mądrzejszej, wiesz? No popatrz, jak pozory mogą mylić.
         – Nienawidzę cię, wiesz?!
         – Tak, to też już słyszałem – Przewrócił teatralnie oczami, po czym wetknął między wargi szluga i zaciągnął się głęboko gęstym dymem – A swoją drogą, to jakie to ma znaczenie czy jestem bratem Zośki, czy nie?
         – Ma i to ogromne.
         – Nie wydaje mi się, chyba że przestaniesz się z nią przyjaźnić tylko dlatego, że jej brat jest, cytuję, złamasem – prychnął z ironią, podnosząc na mnie rozeźlone oczy, w których płonęła pogarda.
         – Nie, nie przestanę, ale następnym razem, kiedy Zosia powie mi, że jej szanowny braciszek odbierze nas z imprezy, będę wiedziała, że muszę się  zatroszczyć sama o siebie, bo na niego nie ma co liczyć! – Wrzasnęłam, dając upust emocjom, nad którymi coraz trudniej było mi zapanować i zamrugałam nerwowo kilka razy, powstrzymując cisnące się do mich oczu łzy.– Bo zamiast dotrzymać słowa, woli zabawiać się z łatwymi panienkami! Bo jak typowy facet zobaczył kawałek wypiętej dupy i odebrało mu rozum!
         – Aaa, więc to cię boli. Nie sądziłem, że będziesz zazdrosna o dupę Weroniki.
         – Ją akurat mam gdzieś, chodzi o to, że nas zostawiłeś, bo jakaś lampucera zakołysała ci dupskiem przed nosem, a my musiałyśmy czekać do zamknięcia klubu, a potem prosić Bartka, żeby nas odwiózł! – Dosłownie kipiałam ze złości, i jeśli mam być szczera, to muszę przyznać, że dawno nie czułam się tak jak wtedy. Policzki płonęły mi żywym ogniem, a po plecach gęstymi strużkami spływały krople zimnego potu. Całym moim ciałem wstrząsały dreszcze, jakbym cierpiała na padaczkę i właśnie przechodziła jeden z najcięższych ataków. Mój głos z każdym wypowiedzianym słowem załamywał się i drżał, a oczy wypełnione po same brzegi łzami piekły i szczypały mnie tak bardzo, jakby ktoś nasypał mi do nich soli.
         – Korona wam z głowy nie spadła, poza tym nawet nie wiesz, jak ogromną wyrządziłem ci tym przysługę.
         – Czekaj, bo nie łapię. Starasz się powiedzieć, że wyrządziłeś mi przysługę tym, że zamiast odwieźć nas do domu, tak jak obiecałeś, to bzyknąłeś jakąś dziwkę? Dobrze rozumiem?
         – Wiesz co? – Podszedł do mnie pewnym krokiem, w jednej ręce ściskając spalonego do połowy papierosa, a drugą uniósł w górę i wymownym gestem  uderzył kilka razy w moje czoło, uśmiechając się szyderczo – Naprawdę myślałem, że masz trochę więcej rozumu w tej ślicznej główce. A teraz idź już sobie, jestem zajęty – wetknął między spierzchnięte wargi żarzącego się papierosa i kolejny raz głęboko zaciągnął się dymem, po czym mrużąc oczy, dmuchnął nim prosto w moją twarz.
         – Dobrze, oczywiście będzie, jak chcesz, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, o wszechmocny panie i władco całego świata  – syknęłam z pogardą i pokłoniłam się nisko, naśladując swoim zachowaniem średniowieczne służki, którym właśnie zostało wydane polecenie – Ale zanim sobie pójdę, chciałabym żebyś wiedział, że tobą gardzę i ostrzegam cię, jeśli jeszcze raz przyjdzie ci do głowy potraktować mnie w taki sposób, jak zrobiłeś to dzisiaj, gorzko tego pożałujesz. Nie żartuję i lepiej, żebyś wziął sobie moje słowa do serca! A tej swojej dziuni powiedz, że może spać spokojnie, bo zamierzam unikać cię jak ognia! – Nie miałam pojęcia, jak to się stało ani skąd znalazłam w sobie tyle siły, ale oderwałam od ziemi moje stopy, które do niedawna wydawało mi się, że wrosły w nią rozłożystymi korzeniami, odwróciłam się do niego tyłem i pewnym krokiem ruszyłam w stronę swojego domu.
         – Gadałaś z Werą? – Podbiegł do mnie, złapał za ramię, mocno zaciskając dłoń na mojej skórze i szarpną nim, zmuszając bym odwróciła się do niego twarzą.
         – Nie twój zasrany interes – syknęłam, starając się kolejny raz tego dnia wyrwać z jego uścisku. Tym razem skutecznie.
         – Właśnie, że mój. Masz się trzymać od niej z daleka, rozumiesz? – Ton jego głosu był tak lodowaty i tak surowy, jak nigdy do tej pory. Mimo iż podczas dzisiejszej kłótni nie przebierał w słowach, to żadne z nich nie brzmiało tak przerażająco. To było jak groźba i nie skłamię, jeśli napiszę, że naprawdę mnie tym przestraszył, ale nie zamierzałam dać tego po sobie poznać.
         – Spokojnie, nie mam zamiaru odbić ci panienki – roześmiałam mu się w twarz i rozcierając bolące ramię, które szpeciły czerwone ślady w miejscu, gdzie do niedawna zaciskał swoje palce, odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam przed siebie.
         Na szczęście tym razem odpuścił i pozwolił mi odejść. Kiedy tylko zniknęłam za zakrętem i miałam pewność, że Kuba już mnie nie widzi, wybuchnęłam rozpaczliwym płaczem i zaczęłam biec, ile tylko miałam sił w nogach. Łzy, które wypełniały moje oczy i spływały gęstymi strużkami po policzkach, oślepiały mnie tak mocno, że kilka razy potknęłam się i straciłam równowagę, lądując na rozmokniętej, błotnistej ścieżce. Z trudem łapałam oddech, walczyłam o każdy haust powietrza jak ryba wyrzucona na brzeg przez morze. Wyglądałam żałośnie i tak samo się czułam.
         Jesteś oazą spokoju, pierdolonym kurwa, zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu, na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora! Jesteś oazą spokoju...
Powtarzałam w myślach cytat, na który niedawno natknęłam się w internecie. Wtedy wydawał mi się śmieszny, teraz niestety, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znalazłam, już mnie tak bardzo nie bawił.
         Po tej rozmowie miałam mieć jasny obraz sytuacji, chciałam się tylko dowiedzieć czy faktycznie ten idiota jest bratem mojej nowej przyjaciółki, a tymczasem mam w głowie jeszcze większy Meksyk niż przedtem. O co Kubie chodziło z tą Weroniką? Dlaczego powiedział, że wyrządził mi tym zniknięciem przysługę? I czemu kazał się trzymać od niej z daleka? I co to wszystko, do jasnej cholery, ma znaczyć?
         Kolejnym zmartwieniem, jakbym mało ich miała na głowie, była Zosia. Choć jeszcze chwilę wcześniej nalegałam na nasze spotkanie, wiercąc jej dziurę w brzuchu, tak teraz modliłam się, żeby tylko na nią nie wpaść.
Jak niby miałabym jej wytłumaczyć mój stan? Przecież nie mogłam jej powiedzieć, ot tak, że to wszystko przez jej brata, który okazał się być największym złamasem, jakiego miałam nieszczęście poznać.
         Dzięki Bogu udało mi się dotrzeć do domu, nie spotykając jej po drodze. Pomyślałam, że Opatrzność jednak czuwa i mój Anioł Stróż nie jest podłym leniwcem, który ma w najgłębszym poważaniu mój los, niestety szybko zmieniłam zdanie, bo kiedy już się trochę uspokoiłam i chciałam napisać do Sophie smsa z wyjaśnieniem, że coś mi wypadło i zobaczymy się innym razem, okazało się, że zgubiłam telefon. Jakżeby inaczej!
         Klara kontra Pech – zero do miliona!
         To więcej niż pewne, że wysunął mi się z tylnej kieszeni spodni, kiedy biegłam do domu i teraz leży w jakieś kałuży, albo co bardziej prawdopodobne ktoś już go znalazł i teraz się cieszy. Właściwie to mogłabym wrócić tam  i go poszukać, ale wolę nie ryzykować kolejnym spotkaniem tego idioty, który, mimo iż wiem już jak ma na imię, zawsze pozostanie dla mnie Chamem! Jutro po prostu pojadę rano do miasta, kupię sobie jakiś nowy, niedrogi telefon i wyrobię duplikat karty sim. Tak będzie prościej i o wiele bezpieczniej. Wystarczy mi przygód jak na jeden dzień!
         Będę się już żegnać i chyba pójdę porąbać trochę drewna na rozpałkę. Trzeba dać upust tym niezdrowym emocjom. Skoro nie mogę potraktować siekierą tego prostaka, to przynajmniej zrobię coś pożytecznego, ale gdybym się zbyt długo nie pojawiała to znak, że jednak dałam się ponieść szaleństwu i postanowiłam wymierzyć Chamowi sprawiedliwy wyrok kary!
         Stodolna masakra siekierą.
         Tytuł jak z tandetnego horroru, prawda?

39 komentarzy:

  1. To opowiadanie jest wspaniałe! :D Nie spodziewałam się spotkania Klary z Kubą, jestem ciekawa co miał na myśli Kuba mówiąc o Weronice :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie idę sobie spać. Spokojnie, zgodnie z planem, przygnębiona wizją jutrzejszej szkolnej porażki. Myślę sobie "co mi szkodzi wejść na bloggera? I tak nic mi już nie zmieni stanu ducha"
    Dzięki, za pomoc w odnalezieniu Żelcia-wariatki... Brzuch mnie już boli i z pewnością nie zasnę przez najbliższą godzinę :.D

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żelciu to naprawdę ty????
      Nie wierzę własnym oczom!!!! Gdzieś ty się tyle czasu odziewała? no i co do jasnej anielki z Sunterem???
      ♥♥♥

      Usuń
  3. No, tego się nie spodziewałam, ale to było... GENIALNE!
    I po tym rozdziale jak nic zakochałam się w Kubie. No, niech będzie - w Panie Chamskim!
    A Klara? Ta to już mogła się trochę powstrzymać. Pocisnęła mu po całości!Nie ocenia się tak ludzi. Ale w sumie, działała w afekcie, więc...
    Rany! Napisałam ten komentarz, jakbym była porąbana, czy coś :-)
    Ale to chyba ten rozdział tak mi padł na mózg ;-)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ty aby przypadkiem chcesz mi uświadomić, że ten rozdział wywołuje skutki uboczne??? :)
      ♥♥♥

      Usuń
  4. Ten rozdział jest genialny! Czytałam go z ogromnym zaciekawieniem i co chwilę się śmiałam! Przeczytanie tego rozdziału było dzisiaj niewątpliwie najlepszą decyzją. Nie mogę się doczekać co będzie dalej i jak potoczy się konflikt Klary z Panem Chamskim (który w tym rozdziale był naprawde chamski).
    Życzę potopu weny utalentowana osobo!
    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej bardzo się cieszę, że spodobał ci się rozdział i doceniłaś trud jaki w niego włożyłam. A Pan Cham faktycznie okazał się tu największym złamasem, cytując Klarę!
      ♥♥♥

      Usuń
  5. Klara sama się dowiedziała, że pan Chamski jest bratem Zosi i nie musiała z nią o tym rozmawiać.
    Nie dziwię się Klarze, że tak mu nagadała. Kuba swoim zachowaniem ją do tego doprowadził. Pewnie gdyby nie to to powstrzymałaby się jakoś.
    I o co chodzi Kubie z tą weroniką, że najpierw ją rzuca, a teraz każe się trzymać od niej z daleka.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko wina Kuby sprowokował ją i nie ma się co dziwić, że tak mu nawciskała!
      Mi też się wydaje, że coraz więcej rzeczy jest pogmatwanych w jej życiu i co rusz jakieś tajemnice i domysły :( biedna!
      ♥♥♥

      Usuń
  6. Ooo co tu się dzieje! ;)
    Klara poznała lepiej Kubę. Teraz myślę, że będzie unikać przychodzenia do Zosi do domu jak tylko się da :). Ale dobrze powiedziała Panu Chamskiemu. Tylko ze po nim to splynelo jak po kaczce. Ale coś mi się wydaje, że chyba polubie ich wspólne sceny. Zwłaszcza jak się kłócą.:D
    No i jeszcze Werka. Ciekawe dlaczego Kuba tak się wsciekl ze Klara z nią gadala..
    Czekam niecierpliwie na nn
    I pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak poznali się lepiej, ale to spotkanie nie należało do miłych i przyjemnych :)
      Jeśli chodzi o Weronikę to wietrzę tu jakieś kłopoty!
      ♥♥♥

      Usuń
  7. Super opowiadanie - na prawdę masz talent :) A co do Kuby i Klary i Wery - wydaje mi się że ta złość z powodu rozmowy tych dwóch dziewczyn nie wynikała z tego że Kuba tak bardzo troszczy się o Weronikę - raczej o Klarę bo być może Weronika jest na tyle niebezpieczna że może Klarze zrobić krzywdę... no ale myślał że jak powie to tak normalnie to Klara go nie posłucha i dlatego był w stosunku do niej taki ostry :)
    Koniec końców i tak bardziej kibicuję Szymonowi :)
    Pozdrawiam i czekam na next :)
    Łososiowa sukienka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kubę ciężko rozgryźć, a to że kazał Klarze unikać Wery mogło znaczyć dosłownie wszystko. Znając jego mógł sobie równie dobrze robić z niej żarty! :)
      Ale czas pokaże co miał na myśli ostrzegając ją przed Weroniką
      ♥♥♥

      Usuń
  8. Dlaczego z "Domniemanym" z dużej?
    Na mnie też nie działa, ani kwiat lotosu, ani liczenie do 10... rozumiem ją całym sobą ;-)
    Ich przepychanka strasznie dziecinna i tak naprawdę to ja nie wiem o co im poszło. Mam wrażenie, że oni też się pokłócili, ale sami tak naprawdę nie wiedzą o co. To trochę tak jak moi Rodrigezowie. Znaczy on wie o co się jej czepia, za to ona ma jakieś fanaberie i stroi fochy.
    Dziwne, że na rzecz Kuby albo raczej na rzecz nie spotkania go, porzuciła powrót po telefon. Duplikat to jedno, ale zadzwonić by trzeba było i tę kartę jedną zablokować, nie? Moja żona kiedyś miała dwie karty, a w pewnym momencie jeden telefon i nosiła tę jedną simkę pod panelem. Wyjmowała baterię na jakieś imprezie bo się komórka zawiesiła, w efekcie kartę zgubiła i skapnęła się dopiero, gdy ja ją poinformowałem o wysokości rachunku, bo telefon był na abonament, karta też, na szczęście z blokadą, że więcej się już napieprzyć na niego nie dało.
    Standardowo cię pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na szczęście była zwykła karta sim, którą można kupić w pierwszym lepszym sklepie, więc nie da się na niej nabić gigantycznego rachunku, a jedynie wydzwonić to co było na koncie. Faktycznie nie dodałam tego, ups!
      Domniemanym z dużej dlatego, że tego słówka użyłam jako członu nazwy. Przepraszam, nie słuchaj mnie, piszę dzisiaj głupoty, chyba za krótko spałam :)
      ♥♥♥

      Usuń
  9. Jestem okropna O.o
    Ehhh Pan Chamski jest po prostu chamski xD :D Cóż, Klara dowiedziała się prawdy, jestem ciekawa jak potoczy się to dalej, porozmawiają?
    A raczej pokłócą? :D
    Nie mogę rozgryźć Kuby... dziwna sprawa z tą Werą, coś mi tu nie pasuje...

    WENY ROBACZKU i przepraszam za spóźnienie -,- Tak, wiem. To w moim stylu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie jesteś okropna!Jesteś kochana bo mnie odwiedzasz i komentujesz :)
      ♥♥♥

      Usuń
  10. Kiedy pojawi się next? Nie mogę się już doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze mówiąc to nie wiem😞 w poniedziałek wróciłam z Francji i od razu praca na pełnych obrotach, nawet nie miałam czasu laptopa odpalić. Może jutro znajdę chwilę i zacznę pisać kolejny rozdział? Oby. Pozdrawiam serdecznie😍💜

      Usuń
  11. Zgadzam się, że ten rozdział był świetny! Kompletnie mnie pochłonął, a to za sprawą tego Kuby. Jest kompletnym kretynem, ale jest w nim coś, co mnie ciekawi. Na samym początku miałam wrażenie, że ma jakiegoś brata bliźniaka i to on poznał się z Klarą. Po prostu to, że udawał że ją nie zna, było dla mnie niepojęte! Nie wiem, co siedzi w głowie tego faceta, a bardzo chciałabym wiedzieć. Zachowuje się jakby poznanie Klary było najgorszym co go w życiu spotkało, a ona przecież nic złego mu nie zrobiła. Na początku rozdziału uważałam (przez moment!), że ta jego niepokorność jest słodka, ale potem bardzo szybko zmieniłam zdanie. To palant, który uważa, że wszystko mu wolno. Dobrze, że Klara wytrzymała tę nerwową sytuację i się przy nim nie rozpłakała. Ale by miał gość satysfakcję! Zachował się jak zwykły gbur i dzieciak... Mam nadzieję, że miał naprawdę dobry powód, bo jak nie, to zasługuje na ostre skopanie dupy!
    Jestem mega ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi. Bo coś czuję, że ta sprawa ma drugie dno. Musi mieć!

    Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham twoje komentarze Rudasku :)
      Są dwie opcje, albo jak sama napisałaś sprawa musi mieć drugie dno, albo Cham jest największym kretynem na świecie. Innej opcji nie ma!
      Cieszę się, że ci się podobało.
      ♥♥♥

      Usuń
    2. Aż kochasz? ;O Ogromnie mnie to cieszy! ;**

      Usuń
  12. JEZU KOCHAM CIĘ HAHAHAHA
    NAJLEPSZY ROZDZIAŁ OMG
    KUBA TO CHAM, ALE I TAK WIEM, ŻE COŚ MIĘDZY NIMI BĘDZIE HIHIHIHI JA JASNOWIDZKA HAHA
    NO ALE TEŻ JESTEM CIEKAWA O CO CHODZI Z TĄ WERONIKĄ ITD
    PISZPISZPISZPISZ DZIEWCZYNO, JA TU CZEKAM NIECIERPLIWIE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam z urlopu i teraz biorę się ostro za pisanie, mam tylko nadzieję, ze czas i wena pozwolą mi popracować nad kolejnymi rozdziałami. Cieszę się, że jesteś i komentujesz to daje ogromnego kopa:)
      ♥♥♥

      Usuń
  13. Zakochałam się! Jeszcze do końca nie wiem, czy w rozdziale, czy w Kubie, czy w Tobie ;P
    Czekałam od dawna na tak "dużo Kuby w rozdziale". Za każdym razem gdy przychodzę do Ciebie czytać, to szczęka opada mi na sam dół do sąsiadów. Masz talent i to nie byle jaki. Piszesz tak lekko, a tak hm.. jak to ująć? Dokładnie? Dbasz o każdy detal dzięki czemu za każdym razem wracam tu z miła chęcią! W dodatku jeszcze tak kreujesz bohaterów, że nic tylko się kłaniać!
    Wracając do rozdziału bo się rozpisałam ale mało na temat - cała ja!
    Zakochałam się w rozdziale, to chyba jeden z tych który utkwi mi w głowie i będę go odtwarzać w myślach w kółko i w kółko. Pokochałam tego dupka, chama czy jak go tam jeszcze nazwać Kubę. Ale od samego początku czuła że to będzie mój faworyt! Tak się przepychają, dogryzają, ale mimo wszystko wiem, mam pewność że będzie z tego kiedyś coś więcej. Chociaż Ty jesteś nieprzewidywalna.. więc hm. Teraz to zaczynam sie zastanwiać xD
    Tak czy inaczej czekam na dalsze rozwinięcie tego tu powyżej!

    PS. Wiem że wpadam dośc rzadko, ale ostatnio po prostu mam tyle na głowie, ciągle gdzieś biegam, załatwiam.. Cięzko mi znaleźć czas aby być na bieżąco, ale mam nadzieję że mi wybaczysz że wpadam zawsze z takim opóźnieniem ostatnio?

    Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chyba pozostanę wierna panu Szymonowi, choć mam przeczucie, że tu Kuba jest głównym bohaterem i od samego początku masz w planach to właśnie jego z Klarą złączyć. Cóż, przez swoje własne, prywatne upodobania, wolę dorosłych drani, niż niedojrzałych błaznów. Pewnie jakbym przeczytała twoje opowiadanie jakieś dziesięć lat temu, to Kubie bym poklaskiwała i trzymała za niego kciuki. Dziś jednak wybieram Szymona ;)
    Podoba mi się imię Rondel dla psiaka.
    Czyżby Wera była niebezpieczna?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy będzie nowy rozdział ? życzę duuużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ty wredna zła istoto. Wattpad się kłania.
    http://gdzie-swiatlo-nie-zawsze-oznacza-dobo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy się coś pojawi? Proszę nie rób mam tego i coś dodaj

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy coś dodasz ? Smutno tu bez ciebie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem i żyję, ale ostatnio jakoś nie mam weny... przepraszam :(
      Jedyne co mogę to jedynie obiecać, że jak tylko się pojawi to wykorzystam ją w stu procentach i od razu zamienię ją na nowy rozdział!!! Wybaczcie, ale naprawdę mam blokadę :(
      Pozdrawiam serdecznie :**

      Usuń
    2. Widzę, masz taki sam okres jak ja..
      Weny Kochana :*

      Usuń
  19. Blog dodaję u siebie do kategorii "Zawieszono lub usunięto", jeśli zdecydujesz się kiedyś na kontynuację, to daj mi znać na:
    http://polecam-co-czytam.blogspot.com/

    Po prostu, jest tyle blogów, które się "zatrzymały", że jak mam na nie wszystkie zaglądać, to gdzieś ucieka mi godzina życia, a niewiele z nich doczekuje się kontynuacji. Dlatego proszę o informacje, bym mogła powrócić do czytania i dalszego śledzenia tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ta dam! Patrz kto wrócił po długiej przerwie xd Doszłam do wniosku, że ty leniu raczej mi nie dodasz nic więcej na wattpada i tak jakoś stęskniłam się za bloggerem. No, a czare wszystkiego przelał pewnien aniołek no i stwierdziłam, że teraz już zostane tu tak długo, aż ludzie będą mieli dosyć czytania moich komentarzy i ogólnie mnie (chyba, że pierwsi wykończą mnie nauczyciele, bo 3 gim to już nie przelewki... kurde chce wrócić do tych magicznych czasów szkoły podstawowej te egzaminy mnie przerażają, a jeszcze każdy zaczyna naciskać na wybór szkoły, a ja po prostu nie mam bladego pojęcia co bym mogła mieć za zawód, a przecież pod niego wybiera się zawód) Planuje też wznowić mojego bloga, a raczej zacząć go pisać od nowa, bo nie oszukujmy sie jest tantetny i nie było mnie na nim chyba ponad rok. W razie czego dam ci znać (jeśli chcesz) i wpadne z linkiem jeszcze dzisiaj (o ile koleś od mojego wi-fi przyjedzie je naprawić zamiast znowu o mnie zapomnieć tak jak wczoraj -,-)
    Dobra koniec ze mną, bo pewnie odchodzisz od zmysłów i zadajesz sobie pytanie "Ale co z rozdziałem? Napisze coś o nim czy nie?" Oczywiście, że napisze! W sumie już się za to biore.
    Jak przeczytałam tytuł to po prostu zaczęłam się śmiać, bo wyobraziłam sobie złą Klarcię z kredkami rysującą jego penisa. No, ale jak się później okazało wcale tak nie było :c Ja od samego początku wiedziałam, że ona go tam spotka takiego dziadka to mogłaby podrywać, a ona na niego krzyczy xd ( no dobra też bym na niego nakrzyczała... ) Klara zapomniała w stratach ująć złamanego paznokcia, a to przecież wielka strata. Wierz mi, zapuszczałam od połowy czerwca i tydzień temu przy remontach złamałam ŚRODKOWY paznokieć. W moim przypadku to ZAWSZE jest środkowy, najbardziej przydatny palec. Także R.I.P. paznokieć [*]. Wspominałam już, że pomimo wszystko kocham Kube? Wydaje mi się, że to właśnie on zwędził jej telefon i czeka, aż zacznie go szukać B) Dobrze myślę? Dobrze. Podsumowując : jak zwykle genialny rozdział (bo co innego mam napisać, przecież nie będę kłamać) i czekam na więcej, a teraz czas na mowe motywacyjną.

    *wyobraź sobie sąd i mnie jako sędzie/ adwokata*
    Ekhem... Drodzy Państwo zebraliśmy się tutaj, żeby porozmawiać o pewnej bardzo uzdolnionej tej oto osobie, *pokazuje na ciebie* która od maja nie dodała żadnego rozdziału przez blokadę. Czy uznajecie ją za winną? * wszyscy wstają i krzyczą winna* Dobrze, zatem na mocy danego mi prawa (przez mnie hehe) skazuję ją na porządnego przepełnionego weną kopas w dupas, a kara zostaje wymierzona natychmiast *dostajesz kopas w dupas ode mnie i reszty czytelników (chyba, że któryś nie chce no to nie)* Od ja- mewy oczekuje sie powrotu w stanie natychmistowym i dodania rozdziału do końca sierpnia 2016 roku. Bo kuźwa jak ja planuje wrócić to wszyscy mi blogi pozawieszali no ludzie come on! Dziękuję za uwagę.

    Ściskam ^^

    Niepowtarzalna xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz dopiero rozejrzałam sie dokładniej na blogu, bo zmieniłam z wersji na komórkę na tą na komputer i wow *-* na serio dużo mnie ominęło. Jak zobaczyłam mój blog w tych, których nie chcesz zgubić to zrobiło mi się baaardzo miło <3

      Usuń
  21. Urwałaś w takim momencie, że mam ochotę Cię pogryźć. Kuba dał z siebie wszystko w tym rozdziale. Facet ma jakieś poważne zaburzenia emocjonalne. Może hormony w nim buzują albo ma poważnie jakieś rozdwojenie jaźni, bo zdrowy na umyśle człowiek by się tak nie zachowywał, na pewno nie bez powodu. Próbuję sobie to jakoś wyjaśnić, ale chyba naprawdę myślę, że to pewnego rodzaju bunt z jego strony. Cholera wie. No i ten tekst, żeby Klara trzymała się z dala od Weroniki… o co właściwie chodzi? Może ma się trzymać z dala, bo za wiele się dowie? Albo może ta laska to też jakaś psychopatka. W sumie jak normalna, to się nie zachowała, ale zwalam to na zazdrość.
    Co do Klary, to po pierwsze, dziwię się, że nie wróciła po telefon z powodu Kuby, a po drugie, to ja szczerze mam nadzieję, że jeśli między dwoma panami będzie wybierać, to wybierze jednak Szymka. Chociaż mam przebłyski, że z nim też jest coś nie tak, ale… ale będę sobie wmawiać, że to moja wyobraźnia, bo ja go lubię i już :) Kuba też okej, jest ciekawy, być może dobry z niego chłopak, ale jednak przez te skoki nastroju, to ja go mam za takiego chłopczyka, a Szymon to jednak facet i to nie byle jaki.
    No i nie wiem co myśleć. Ani o Kubie, ani o Szymku, ani o Weronice, ani o tej całej sytuacji. Mam nadzieję, że mimo to, że rozdziału dość dawno nie było, to wstawisz coś niedługo i trochę mi wszystko rozjaśnisz, bo nie cierpię nie wiedzieć!

    Uf, przebrnęłyśmy przez szesnaście komentarzy, mam nadzieję, że nie zasnęłaś w połowie. Przy okazji – szablon mi bardzo przypadł do gustu, choć na początku moje stare oczy mu się buntowały. Potem im jednak poszło i było cacy. Powiadom mnie proszę, jak tylko coś wrzucisz, bo mam problem z regularnym sprawdzaniem co, jak i u kogo. Gdzie, to już obojętnie. GG, mail, blog. Do wyboru, do koloru. :)
    Pozdrawiam i życzę dużo pomysłów! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mam pojęcia, od czego mogłabym zacząć ten komentarz. Hm... Jestem straszna. Obiecałam, że nadrobię rozdziały jakoś przy końcówce sierpnia (?), a jest listopad. Nie wiem, jak mi się ten czas poukładał, że kompletnie nie mogłam się zebrać. Jak miałam chwilę, to najzwyczajniej w świecie wylatywało mi z głowy. Ech, przepraszam. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
    Chociaż Ty jesteś nie lepsza, istotko niegrzeczna! Gdzie jest nowy rozdział?! Teraz jak już wszystko przeczytałam, to domagam się więcej opisów z życia Klary. Kiedy powrócisz, kochana? Mogłam teraz, co prawda, powrócić do tego opowiadania i je przeczytać, mając trzy rozdziały od razu do dyspozycji, ale teraz będę skazana na niepewność. :C
    Nie daj nam na siebie długo czekać, wszyscy są już stęsknieni za Twoją twórczością.
    Ech. To może ja przejdę do części właściwej komentarza, czyli opinii o rozdziale. Powinnam skomentować każdy zaległy rozdział, ale już jest troszkę późno, a jutro muszę wstać do szkoły. Co swoją drogą wcale mi się nie uśmiecha.
    No cóż, start.
    Zdaje mi się, że kiedyś pisałam Ci, iż lubię Kubę i jego postać mnie intryguję. Teraz mogę powiedzieć, że mnie intryguję, ale już mniej go lubię. Co za furiat. Jakieś nadciśnienie go złapało? Mózg mu przyćmiło? Jak można się tak zachować i gadać takie rzeczy? O co w ogóle chodziło, co nie tak jest z Weroniką? Przecież ona jest w porządku i myślę, że Klara nie ma, co do tego wątpliwości. Jeju, tajemnice i tajemnice. Jak ja wytrzymam do koljnego rozdziału? :c Jeszcze ten zakończyłaś w takim momencie, że mój niedosyt mnie wprost zalewa.
    Cieszę się, że Klara mu się odpłaciła. Uwielbiam jej charakter i to, że nie daje sobie wleźć na głowę. Zwłaszcza Panu Chamskiemu, który ma jakieś rozterki egzystencjalne najwyraźniej. Klara, mam złotą radę. Następnym razem znajdź jakiś potężny kij. I się nie krępuj.
    Jeszcze raz przepraszam za straszne spóźnienie, chociaż swoją drogą Ty też masz za uszami, moja panno! Czekam niecierpliwie na nowy rozdział, mam nadzieję, że szybko się go doczekam, bo wyschnę z niepewności.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę, żeby wena uderzyła Ci do głowy! <3

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku, jeśli zastanawiasz się czy dodać kilka słów od siebie, choćby miało to być jedno krótkie zdanie, przestań się zastanawiać i po prostu to zrób. Ta chwila poświęconego mi czasu i to co chcesz mi powiedzieć daje mi ogromną motywację i chęć do pisania więcej, szybciej, lepiej.
Za każdy komentarz z całego serca dziękuję <3