czwartek, 5 maja 2016

15. Najmocniej przepraszam, ale nie słucham opinii ludzi, którzy mięli w ustach więcej chujów niż ja frytek

                                                               




                                                                                                                    Poniedziałek, 18 lipca, godzina 13:55




         Dziś odpuszczę sobie przydługie wstępy i przejdę od razu do rzeczy, bo mam wam naprawdę sporo do opowiedzenia, a czasu, niestety, jak na lekarstwo!
         Obudziłam się nad ranem i jak się pewnie nietrudno domyślić pierwsze co zrobiłam po wyjściu z łóżka to wybiegłam na zewnątrz, by sprawdzić czy samochód Szymona, aby przypadkiem kolejny raz nie padł ofiarą rzekomej bandy gówniarzy. Otworzyłam wejściowe drzwi z rozmachem i omal nie dostałam zawału. Miejsce na podjeździe przed domem było puste!
         – Jasna cholera! – Zaklęłam na cały głos i rzuciłam się pędem w stronę bramy z nadzieją, że może uda mi się zatrzymać złodziei na gorącym uczynku. Zupełnie nie zaprzątałam sobie głowy lejącym deszczem, który w jednej sekundzie zmoczył moją piżamę do ostatniej suchej nitki ani drobnymi kamyczkami, które wbijały się boleśnie w moje bose stopy. Ulica jednak była pusta, nie licząc kałuż obleganych przez kąpiące się w nich wróble i dzikie gołębie oraz krowy prowadzonej na łańcuchu przez starszego pana, ubranego w gumiaki i płaszcz przeciwdeszczowy.
         – To się nie dzieje naprawdę! – Stanęłam na podjeździe i z sercem bliskim zawału oraz miękkimi nogami uginającymi się pod ciężarem mojego roztrzęsionego ciała przyglądałam się śladom opon zostawionym w miejscu, gdzie do niedawna stało białe Audi Szymona. – To jakiś obłęd!
         Czy oto właśnie chodziło? Przebić opony i unieruchomić silnik, by zakraść się tu po nie w nocy, zaciągnąć je do dziupli, a potem sprzedać na czarnym rynku, kosząc na tym grube pieniądze? Te i wiele innych, bardzo podobnych, myśli przetoczyło się przez moją głowę, przyprawiając ją o bolesne pulsowanie i uczucie jakby miała za chwilę eksplodować. Przez ostatnie kilka dni bardzo często miałam wrażenie, że jestem o krok od zawału, ale wierzcie mi, tak blisko jak tego ranka jeszcze nie byłam!
         Wpadłam do domu jak poparzona, o mały włos nie rozbijając sobie czoła o framugę drzwi. Bose, ubłocone stopy, mokre od deszczu w połączeniu z wykafelkowaną podłogą to naprawdę śmiercionośne zagrożenie! Muszę o tym pamiętać i wam też radzę wziąć sobie to do serca.
         – Szymon! Twoje auto! – wykrzyczałam do słuchawki z trudem łapiąc oddech. – Ono zniknęło! Obudziłam się, a jego już nie było i kompletnie nie wiem co...
         – Klara, spokojnie, nic się nie stało – wszedł mi w słowo zanosząc się głośnym, gardłowym śmiechem, jakby wiadomość, którą mu właśnie przekazałam była najlepszym dowcipem jaki w życiu słyszał.
         Co to ma być? Odchodzę od zmysłów z powodu jego samochodu a on się głupkowato śmieje? To nie jest żadne pieprzone Prima Aprilis, idioto jeden!!!
         – Jak to nic się nie stało?! Ukradli ci auto, a ty mówisz, że to nic! To już nie są żarty, Szymon! – Nerwowym gestem otarłam z czoła kropelki potu mieszające się z deszczem spływającym po moich włosach, po czym czując, że tracę równowagę a świat przed moimi oczami zaczyna pochłaniać ciemność, opadłam bezwładnie na sofę w salonie. – Dzwoń na policję, albo ja to zrobię!
         – Klara, uspokój się i posłuchaj mnie przez chwilę. – Przestał się śmiać, a jego głos, taki stateczny i opanowany kompletnie mnie zaskoczył. Czyż nie powinien tak jak ja szaleć ze złości? – Rozumiem, że nie przeczytałaś smsa, którego ci wysłałem dziś rano? – Zapytał, lecz kiedy po dłuższej chwili nie usłyszał z mojej strony niczego oprócz cichego jęku, odpowiedział sam sobie – Pewnie nie, skoro dzwonisz do mnie bliska histerii. Z samego rana, jeszcze przed pójściem do pracy, przyjechałem z lawetą i zabrałem auto prosto do mechanika. Chciałem zadzwonić do drzwi i powiedzieć ci o tym, ale było bardzo wcześnie, poza tym rolety w twojej sypialni były opuszczone, więc pomyślałem, że pewnie jeszcze śpisz. I widocznie tak było, skoro niczego nie słyszałaś.
         Rolety w twojej sypialni? Skąd on, do jasnej cholery wie, gdzie jest moja sypialnia???
         Uspokój się, przecież to nic dziwnego, że zna ten dom jak własną kieszeń. Bywał tu częściej niż ja!
         – Aha – jęknęłam do słuchawki, starając się odgonić od siebie natrętną myśl nie dającą mi spokoju, że oto ja, Klara Jońska, kolejny raz zrobiła z siebie idiotkę! Brawo dla tej pani!
         – Powinnaś sprawić sobie psa, najlepiej jakiegoś dobermana albo rottweilera, bo jak będziesz tak twardo spała to lada chwila i jeszcze ciebie ukradną – Kolejny raz wybuchnął głośnym śmiechem, sprawiając, że miałam jeszcze większą ochotę zapaść się pod ziemię.
         – Pomyślę o tym – syknęłam – Złożyłeś zawiadomienie?
         – Klara... ja... muszę już kończyć. Przepraszam że cię przestraszyłem. Naprawdę nie chciałem. Miłego dnia, pa! – Wypluł z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego, nie dając mi szansy wtrącić choć półsłówka, a po chwili jego głos zastąpił głuchy sygnał przerwanego połączenia.
         O co chodzi? Czemu na samą wzmiankę o policji od razu się zmieszał i zakończył rozmowę? Czuję, że coś tu jest na rzeczy, pytanie tylko co!
         – Już mi kawy nie trzeba – zaśmiałam się pod nosem i czując, że moje nogi odzyskały już pełnię sił, a serce zaczęło zwalniać bijąc spokojnym, miarowym tempem, podniosłam się z kanapy i poszłam do kuchni, by przyszykować sobie śniadanie.
         Niestety moja lodówka świeciła pustką! Pomijając zeschniętego pomidora, dwa plasterki podejrzanie lśniącej się wędliny oraz karton przeterminowanego o kilka dni mleka, nie było w niej nic co można by zjeść bez obaw o żołądkowe rewolucje!
Odwlekałam zakupy w sklepie pani Lodzi niczym nieprzyjemną wizytę u dentysty, ale kiedy tak stałam przed otwartymi drzwiczkami i przyglądałam się tym bliskim autodestrukcji produktom spożywczym z ciężkim sercem uznałam, że oto nadeszło nieuniknione spotkanie trzeciego stopnia z ciekawską jak wszyscy diabli Lodzią.
         – Mus, to mus! – Westchnęłam głośno i niechętnie powlokłam się do pokoju, by zmienić przemoczoną piżamę na wygodne dżinsy sięgające nieco ponad kostkę oraz ciepłą polarową bluzę z kapturem. W taką pogodę jak dziś najlepszym rozwiązaniem byłoby ubranie sztormiaków, jakby ktoś nie wiedział to takie spodnie całe z gumy, które noszą rybacy, ale skoro ich nie miałam, podobnie zresztą jak zwykłego płaszcza przeciwdeszczowego czy chociażby głupiej parasolki, musiałam jakoś sobie radzić.
Właściwie to miałam dwa wyjścia: siedzieć w domu i umrzeć z głodu, ewentualnie zjeść rozkładające się jedzenie w lodówce i doigrać się rozstroju żołądka, albo ubrać cokolwiek i biec do sklepu ile sił w nogach nie przejmując się siarczystą ulewą.
         Instynkt samozachowawczy zmusił mnie do wybrania drugiej opcji! Tylko że jak sobie teraz o tym myślę to nie jestem pewna czy była to słuszna decyzja... ale do rzeczy!
         Oczywiście już po kilku minutach marszu byłam jednym wielkim, przemoczonym do samej metki majtek, zziębniętym sopelkiem lodu! To, że się ze mnie lało ciurkiem jeszcze bym jakoś zniosła, pal licho, zmokłam to wyschnę, ale przez to cholerne wiatrzysko o mało nie zamarzłam! Już nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się trzęsłam z zimna. I to jeszcze w samym środku lata!
         W każdym razie, jak się nietrudno domyślić, najgorsze miało dopiero nastąpić! I nastąpiło, prędzej niż ktokolwiek by się tego mógł spodziewać!
         Kiedy w końcu udało mi się dotrzeć do sklepu pani Lodzi, wierzcie mi, że nie marzyłam o niczym innym jak tylko o tym by wrócić już do domu, zrzucić ważące tonę ciuchy, zdjąć buty, w których za każdym razem, kiedy stawiałam krok przelewała mi się woda, owinąć się kocem i popijając gorącą herbatkę z cytryną, zajadać się jagodziankami oglądając przy tym powtórki „Przyjaciół‟. Jednak ja swoje, a życie swoje! I tak w kółko Macieju!
         Wyciągnęłam rękę przed siebie, lecz nim zdążyłam złapać za klamkę, drzwi otworzyły się z impetem, zatrzymując się dosłownie kilka centymetrów przed moim nosem!
         – Ups, sorki – Weronika, która wyrosła przede mną jak spod ziemi wybuchnęła głośnym, gardłowym śmiechem, do złudzenia przypominającym skrzek obślizgłej ropuchy.
Zacisnęłam pięści z całych sił i powtarzając sobie w myślach, że jestem oazą spokoju, postanowiłam ją ominąć i bez wdawania się w zbędne dyskusje zbyć ją milczeniem. Ona najwyraźniej miała inny plan, bo zatrzasnęła za sobą drzwi i zagrodziła mi drogę uniemożliwiając wejście do środka!
         Czyli wojna!
         – Możesz się odsunąć? Chciałabym przejść! – Skrzyżowałam ręce na piersiach obrzucając ją najbardziej lodowatym spojrzeniem na jakie było mnie stać, po czym delikatnie uniosłam się na palcach i wyprostowałam jak struna. Dzięki tym kilku dodatkowym centymetrom, udało mi się przewyższyć ją wzrostem i spojrzeć na nią z góry, co przyznam sprawiło mi ogromną przyjemność. Jeśli wydawało się jej, że podkulę ogon i ucieknę byle tylko nie wejść jej w drogę to się grubo myliła. Właściwie początkowo miałam zamiar załatwić to polubownie, ale skoro odważyła się otworzyć w moją stronę ogień, to nie pozostało mi nic innego jak odpowiedzieć jej tym samym!
         Kości zostały rzucone!
         – Mogę – prychnęła z pogardą, jednak nie przesunęła się nawet o milimetr i podobnie jak ja wyprostowała się i skrzyżowała pokryte gęsią skórką ramiona na obfitym biuście, schowanym jedynie pod cienkim materiałem czarnej bluzki z krótkim rękawem sięgającej pępka. Trzeba przyznać dziewczyna jest wierna swoim trendom, niezależnie od tego czy jest ukrop, że w termometrach brakuje rtęci, czy jak dziś z nieba o mały włos nie rzuca żabami, zawsze ten sam wyzywający styl. Bluzka odkrywająca więcej niż powinna, króciutkie szorty nie pozostawiające zbyt wiele miejsca wyobraźni, podarte kabaretki, a na stopach tym razem zamiast szpilek na niebotycznym obcasie, czarne glany niedbale zasznurowane.
         Idealny strój na taką pogodę, tępa idiotko!
         – Więc na co czekasz? Rusz się! – Podniosłam głos, starając się przekrzyczeć przejeżdżający obok nas samochód ciężarowy, który z powodzeniem zagłuszył zarówno naszą rozmowę, jak i dźwięk zawodzącej syreny strażackiej. Weronika wlepiła we mnie ciemnobrązowe oczy tonące pod ogromną ilością tuszu do rzęs oraz czarnej kredki i żując gumę jak krowa trawę uśmiechnęła się szyderczo. Krew we mnie zawrzała! Oczami wyobraźni widziałam jak łapię ją za te kolorowe kudły i sprowadzam do parteru, wycierając jej wytapetowaną buźkę w błotnistej kałuży. – O co ci chodzi? Masz jakiś problem?
         – Raczej dobrą radę na przyszłość.
         – Twoje rady mało mnie obchodzą.
         – A powinny, jeśli nie chcesz mieć nieprzyjemności.
         – Zabawna jesteś, wiesz? – Roześmiałam się w głos i zrobiłam krok w lewą stronę starając się ją ominąć. Nie miałam siły ani ochoty na dalszą kłótnię z tą lambadziarą. Byłam przemoknięta i bliska zamarznięcia na kość, a jedyne czego pragnęłam to zrobić szybkie zakupy, wrócić do domu, przebrać się i co najważniejsze uciszyć mój burczący jak ta ciężarówka żołądek.
         Może popełniłam błąd, że odpuściłam, może to była idealna okazja żeby wygarnąć jej co myślę, ale stwierdziłam, że szkoda tracić czasu i niepotrzebnie strzępić sobie język, skoro jej mózg, pod warunkiem, że go ma, i tak nie będzie w stanie przyswoić sobie ogromu moich słów. Poza tym wychodzę z założenia, że dziewczyny jej pokroju są tak zadufane w sobie, że mają głęboko gdzieś to, co o nich myślą inni.
         Kiedy kolejny raz starałam się ją minąć, Weronika niczym mój cień podążyła za mną i znów zaszła mi drogę. Była wyraźnie zadowolona, a zabawa, w którą próbowała ze mną grać sprawiała jej niesamowitą frajdę. Uśmiechała się szelmowsko, odsłaniając rządek śnieżnobiałych zębów, ale jej cieniutkie jak nitka brwi, między którymi rysowały się pionowe bruzdy, świadczyły o kipiącej w niej złości.
         – Wiesz co, nie mam pojęcia o co ci chodzi, ale jeśli czepianie się obcych ludzi to jedna z form twojej rozrywki, to gratuluję – Powiedziałam nad wyraz spokojnym głosem, co muszę przyznać, samo mnie zaskoczyło. Patrząc na jej wytapetowaną twarz, nastroszone włosy, które zapomniały co to grzebień oraz ubrania niczym nie różniące się od stroju pań, zarabiających ciałem na chleb ciężko było utrzymać nerwy na wodzy, a tu proszę, jednak mi się udało. Miłe zaskoczenie. Chyba robię postępy. Czyżby to górskie powietrze i ta zieleń dookoła potrafiły działać cuda? – I taka moja rada na przyszłość, znajdź sobie inny obiekt zainteresowań, bo następnym razem może się to naprawdę źle skończyć. – Uniosłam w górę dłoń i zagroziłam jej palcem przed nosem, wyobrażając sobie, że jestem matką, która karci własne dziecko za to, że zamiast kolacji zjadło wszystkie słodycze schowane w barku. Ta myśl mnie rozbawiła, ale nie dałam tego po sobie poznać i jak przystało na profesjonalistkę, zaprawioną w niezliczonej ilości kłótni z własną matką, zachowałam kamienną twarz i surowe, pełne nienawiści spojrzenie.   Poskutkowało! Weronika z nadąsaną miną zeszła mi z drogi ociągając się przy tym niemiłosiernie, a ja z uniesioną wysoko głową i wymalowanym na twarzy triumfem, dostojnym krokiem ruszyłam do drzwi, przypominając królową, która dumnie przechadzała się po swoich włościach. Położyłam dłoń na klamce i już miałam na nią nacisnąć, kiedy zza pleców doszedł mnie jej jadowity głos.
         Czyli to nie koniec atrakcji na dziś!
         – Widziałam cię w Hybrydzie.
         – Ciebie też trudno było nie zauważyć – prychnęłam przypominając sobie wianuszek facetów, którzy pełni nadziei na szczęśliwy finał, tańczyli obok niej ocierając się o jej skąpo ubrane, wysyłające jednoznaczne sygnały ciało.
         Zemdliło mnie na samo wspomnienie tej orgii, która o mały włos nie rozegrała się na moich oczach i gdyby nie to, że mój żołądek był zupełnie pusty, jestem więcej niż pewna, że cała jego zawartość wylądowałaby wprost pod jej stopami.
         – Widziałam jak na niego patrzysz! Dobrze ci radzę, trzymaj się od Kuby z daleka. – Tym razem to ona pogroziła mi palcem przed nosem i nie czekając na moją odpowiedź odwróciła się na pięcie i pospiesznym krokiem ruszyła przed siebie, zostawiając mnie z milionem myśli, które huczały mi głowie.
         Trzymaj się od Kuby z daleka. Trzymaj się od Kuby z daleka! Od Kuby! Kuby! Od Kuby!
         Nagle obraz facetów śliniących się na widok Weroniki rozmył się i zastąpiła do postać opartego o filar Chama, który ubrany na czarno, z rękoma wpuszczonymi w kieszenie spodni przeszywał mnie surowym spojrzeniem czarnych jak dwa węgielki oczu, kompletnie nie zwracając uwagi na uwieszoną na jego szyi dziewczynę.
         Pieprzony Cham, bo jak się domyślam, to o nim mówiła Weronika, ma na imię Kuba. Brat Zośki też! Jasna cholera!
         – Nie, nie, nie! Proszę, tylko nie to! – jęknęłam pod nosem, mając nadzieję, że to jedynie paskudny zbieg okoliczności, w końcu nie jednemu psu na imię Burek, prawda? Choć w takiej małej wioseczce jaką jest Stodolna, trudno o pomyłkę.
         Nie miałam czasu na gdybanie, musiałam jak najszybciej poznać prawdę i dowiedzieć się, czy faktycznie brat Zośki, mojej jedynej przyjaciółki, jest tym popieprzonym kierowcą motoru, który pierwszego dnia mało mnie nie rozjechał i na dodatek wyzwał od ślepot i księżniczek, a kilka dni później jak gdyby nigdy nic siedział ze mną na cmentarzu przed grobem babci i jadł ciastka.
         Wszystko wskazuje na to, że to jedna i ta sama osoba! Sophie mówiła, że on jest oderwany od rzeczywistości, ma zaburzenia osobowości, a do tego jest najgorszym kandydatem na chłopaka, jakiego w ogóle można sobie wyobrazić. Wypisz, wymaluj Pan Cham we własnej osobie!
         Chyba nie muszę mówić, że nawet nie weszłam do sklepu. Kiedy już udało mi się odzyskać jasność umysłu rzuciłam się pędem w stronę domu, odmawiając po drodze kilkanaście zdrowasiek, prosząc żarliwie, by to wszystko okazało się jedynie zbieżnością wydarzeń.
         Zdyszana wpadłam do salonu i nie tracąc czasu na zmianę przemoczonych ciuchów, o której do niedawna marzyłam, złapałam za telefon i zadzwoniłam do Zośki. Głuchy sygnał ciągnął się w nieskończoność, za każdym razem wywracając mój żołądek do góry nogami i kiedy już traciłam nadzieję, po drugiej stronie odezwał się zachrypnięty głos Sophie, a ja poczułam tak ogromną ulgę jakby ktoś zdjął z moich pleców ogromny ciężar. Choć jeszcze tak naprawdę nie miałam powodów do radości.
         – Cześć!
         – Cześć! Bardzo jesteś zajęta? – Od razu przeszłam do rzeczy. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że marzyłam o tym, żeby natychmiast dowiedzieć się prawdy, żeby się tu teleportowała i najlepiej wyśmiała mnie, odpowiadając przecząco, kiedy zapytałabym ją o jej brata.
         – W pracy jestem, a co? Stało się coś? – Zośki nie dało się oszukać. Mimo, że znałyśmy się dopiero od kilku dni czytała we mnie jak w otwartej księdze.
         – Muszę z tobą pogadać.
         – No dobra, możemy się spotkać, kończę za pół godziny, potem mam trochę roboty w domu, więc tak koło... ja wiem, dziewiętnastej? – Spojrzałam na zegarek, dochodziła druga po południu. Prędzej bym padła na zawał niż wytrzymała w tej niepewności aż pięć godzin. Świadomość, że ten popapraniec może być jej bratem paliła mnie żywym ogniem.
         – Sophie, to dla mnie ważne, ja nie wytrzymam do wieczora.
         – Klara, ty mnie nie strasz! Co się stało? Chora jesteś, czy co?
         – Nie, ale to nie rozmowa na telefon – Zamknęłam oczy modląc się, by nie ciągnęła tego tematu dalej i po prostu zgodziła się na spotkanie od razu po powrocie ze stadniny. Przysięgam, że te sekundy, w ciągu których zastanawiała się nad odpowiedzią ciągnęły się w nieskończoność, a mój żołądek skręcał się i wydawał dziwne odgłosy, przypominające bulgotanie żab nad bagnem i już sama nie wiem czy to bardziej z głodu czy z nerwów.
         – Kurczę, Klaruś, dziadek zebrał dzisiaj mnóstwo ogórków i muszę je do słoików powkładać, no chyba że chcesz mi pomóc to bądź tak za godzinę. Okej?
         – Dzięki, życie mi ratujesz – jęknęłam do słuchawki po czym nacisnęłam czerwony przycisk kończąc połączenie.
         Opatrzność jednak istnieje, i przysięgam, że jeśli okaże się, że to głupi zbieg okoliczności, to już nigdy w nią nie zwątpię.
         Never ever!!!

34 komentarze:

  1. Rozdział jak każdy cudowny :-* czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kochana

      Usuń
    2. Skąd wiesz, że "kochana", a nie "kochany"? hehe
      Cześć, cieszysz się, że jestem ponownie?
      Chyba podobnie jak większość nie wierzę w aż taki zbieg okoliczności, ale ja co do Jakuba, to już wcześniej miałem swoje podejrzenia, prawda? Pomimo tego, że Jakub jest ciekawy i jego postać jakoś mocno mi nie przeszkadza, to jednak i tak pozostaję fanem Szymona, bo... powiewa od niego draństwem, a od Kuby takim pozornym buntem na pokaz. Wolę drani niż pozerów, jeśli chodzi o opowiadania, tak więc...chyba chciałbym by Klara przeżyła z nim ten swój pierwszy raz. Przeczytałem, że Ruda napisała, że po tym jak Szymon pokazał swoje drugie oblicze, to jest ciekawa tego Chama, a ja właśnie jestem ciekaw Szymona, zarówno z jego pierwszym jak i drugim obliczem, bo tym wkurwieniem pokazał, że jest ludzki, a nie jak robot. Większość facetów w jego sytuacji zareagowałoby podobnie i tak trochę "na wariata".

      Usuń
  2. Aaaaaa,cudny rozdział*.* Kocham to jak piszesz. Z niecierpliwieniem czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam ,że to on :D Ciekawe jak Sophi zareaguje na wiadomość Klary. Jak dla mnie, ten rozdział był za krótki, mam niedosyt. :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, już się nie mogę doczekać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za krótki? No faktycznie, jest najkrótszy ze wszystkich, które do tej pory opublikowałam.
      Dziękuję pięknie za komentarz

      Usuń
  4. Świetny rozdział! Uwielbiam twoje opowiadania, nigdy nie komentowałam, ale skoro chciałaś to proszę :D Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej więc życzę dużo weny i błagam nigdy więcej tak potwornie długiej przerwy co ostatnio.
    Pozdrawiam
    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję. Wiesz komentarze czytelników dają naprawdę dużego kopa, przynajmniej się wie, ze robi się to dla kogoś.
      Och, mam nadzieję, że tak długa przerwa już się nie powtórzy :)

      Usuń
  5. Jak zobaczyłam, że wrzuciłaś rozdział, to od razu chciałam wpaść, ale gdzie tam! Coś stale mnie odciągało! A tu taki fenomenalny wpis! Już prawie się doczekałam tego, jak Klara dowiaduje się kim jest Pan Chamski. Prawie, bo ona jeszcze ciągle wierzy, że "niejednemu psu na imię Burek" :-D Jeśli jednak jej reakcja na same przypuszczenia była tak gwałtowna, to co będzie, gdy Zośka ją uświadomi i utwierdzi w przypuszczeniach?
    Już nie mogę się doczekać.
    A początek też był zabawny. Klara już projektowała w swojej głowie jakieś scenariusze o porwaniu samochodu z jej podwórka, ale gdzieżby takie rzeczy przydarzyły się w małej wiosce? Ktoś od razu by coś zauważył.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko zdradzić, ze w kolejnym rozdziale będzie baaaaaaardzo dużo emocji, ale czy pozytywnych czy negatywnych to już tajemnica ;)
      Faktycznie w takiej wioseczce to złodziej nie ma racji bytu :)
      Dziękuję pięknie za komentarz i do zobaczenia niebawem

      Usuń
  6. Jakoś mi się nie wydaje, żeby to był tylko zwykły zbieg okoliczności! Okej, imię Kuba jest dość popularne i nawet na małej wsi co drugi chłopak może je nosić, ale... nie. Cholera, to musi być on. A jeśli nie jest to bardzo się zdziwię! W ogóle to jakoś tak stęskniłam się za rozdziałami z obecnością Pana Chama. Teraz, jak Szymek okazał drugie oblicze to jakoś tak... trochę mi zbrzydł. Nie wiem czemu xD Za to jestem mega ciekawa tego Chama. Jak typowa kobieta, niezdecydowana jak cholera.
    Już się nie mogę doczekać tej rozmowy z Zośką. A jeszcze jakby nagle Cham ją odwiedził to już w ogóle!
    Czekam na kolejny bardzo niecierpliwie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Pytanie tylko czy dojdzie do spotkania Klary z Zosią :)
      ups! Już nic nie mówię, bo zaraz palnę za duzo.
      Ślicznie dziękuję za komentarz

      Usuń
  7. Brawo Ja! Nie skomentuję swojego spóźnienia, bo ostatnio robię to u każdego -,- Co mnie strasznie irytuje.
    Rozdział fenomenalny, długi i ciekawy <3
    Pan Chamski coraz bardziej interesujący :D Ale Klara to moja ulubiona postać w tym opowiadaniu :D Uwielbiam jej rozmyślenia i pomysły, bomba :D <3 No i jak Sophie zaraeguje? :D
    WENY KOCHANA :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wena bardzo mi się przyda. Chciałabym napisać ten kolejny rozdział identycznie jak sobie go wyobrażam, ale wiem, ze to będzie bardzo trudne.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Czyli jednak nasza Klara ma większego pecha niż ja :D
    Ja tam wolę Zośkę (zagraniczny odpowiednik tego imienia będzie mi się już zawsze kojarzył z 2 broke girls ^^). I oczywiście Szymona ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj faktycznie Klara ma ogromnego pecha, jakby co najmniej urodziła się w piątek trzynastego, ale może tym razem okaże się, że jej podejrzenia są tylko głupim zbiegiem okoliczności? Kto wie! Różnie to może być!
      Dziękuję pięknie za komentarz

      Usuń
  9. Ciekawe dlaczego Szymon znowu dziwnie zareagował na wzmiankę o policji. Trochę to podejrzane.
    Klara tylko raz rozmawiała z Kubą, a Weronika już za dużo sobie wyobraża. Musi o tego Kubę być bardzo zazdrosna jak kazała Klarze trzymać się od niego z daleka.
    No i ciekawe czy pan chamski i brat Zośki to ta sama osoba. Może po rozmowie z nią coś się wyjaśni.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Szymon kolejny raz dziwnie zareagował, co mocno zaskoczyło Klarę. Weronika to taki pies ogrodnika, ugania się za każdym, ale na Kubie widocznie bardzo jej zależy.
      Pytanie tylko czy dojdzie do rozmowy z Zosią, może coś stanie temu na drodze???
      :)
      Dziękuję pięknie za komentarz♥

      Usuń
  10. Ja cię proszę, ale to bardzo proszę. Dodaj opowiadanie na wattpada! Można tam czytać w każdej chwili i nie powiem np ja tylko tam siedzę. Od bloggera praktycznie odeszłam. Wiem, że tam byłaś ale nie kontynuujesz wstawiania ;-; Co do czasów w moim "opowiadaniu" postaram się następnym razem zwrócić na to większą uwagę. Jeżeli oczywiście będę kontynuować. Jak na razie jedynie piszę na grupowych ;) Plose dodaj *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć ;)
      Przyznam szczerze, że trochę tego wattpada nie ogarniam, nie wiem co ze mną jest nie tak :) kiedyś dodałam pierwszy rozdział a potem w ogóle zapomniałam o tym, wczoraj jakoś tak mi się przypomniało i tam zajrzałam. Obiecuję, ze w wolnej chwili przysiądę i coś tam pododaję.
      Dziękuję za komentarz, Kochana

      Usuń
    2. Wattpad jest prosty i jest tam bardzo dużo świetnych opowiadań. Trzymam za słowo! Inaczej będę nawiedzać cię w nocy XD ;) Proszę bardzo

      Usuń
    3. Póki co pracuję nad nowym rozdziałem, a w wolnej chwili tak jak obiecałam wrzucę resztę rozdziałów na wattpada. Ale gdybym z czymś sobie tam nie potrafiła poradzić, to ja cię będę nawiedzać i żądać odpowiedzi :)
      Bój się!

      Usuń
    4. A proszę bardzo! Dziękuję, dziękuję, dziękuję, że wstawiłaś !!!!!!!XD

      Usuń
  11. Hejka ;)
    Czytam tego bloga juz tak długo i jeszcze go nie skomentowałam. Wiem zasługuje na okrzyczenie ;)
    Szymon od początku wydaje mi się dziwny i podejrzany. Niech Klara na niego uważa, bo on jeszcze coś wykombinuje.. Z tym autem to mu Kuba zrobił , prawda? Ciekawe dlaczego tak go nie lubi..
    A Kuba to Pan Cham ;) wiem to
    Uu Weronika poczuła zagrożenie! Na pewno będzie ciekawie. I coś mi się wydaje, że dobrych stosunków pomiędzy nią a Klarą nie mamy co się spodziewać :D
    Czekam z niecierpliwością na następny. Może być juz dzisiaj? :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka, bardzo miło mi Cię poznać, Ellv :)
      Krzyczeć nie będę, pogrożę tylko paluszkiem, nie no żartuję. Bardzo się cieszę, ze jesteś i że jednak zdecydowałaś się skomentować rozdział. To dla mnie ogromna przyjemność :)
      Chciałabym dodać dzisiaj rozdział tylko wiesz jest mały problem, mam dopiero wybrany tytuł i napisane dwa zdania wstępu, także cienko!
      Jutro po pracy biorę się za pisanie to ci mogę obiecać :p
      Dziękuję za miłe słowa i mam nadzieję, że to nie ostatni komentarz od ciebie :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Witaj kochana <3 strasznie długo u Ciebie nie byłam teraz też wpadam tylko na chwilę powiedz mi droga mewo mam nietypowe pytanko czy to ty mnie zaobserwowałaś na wattpadzie, na którego się przeniosłam? Bo jeśli tak to mam zamiar czytać tam twoje opowiadania (wiesz niby nick jest ten sam, ale chce się upewnić)

    Ściskam xx

    Niepowtarzalna06

    OdpowiedzUsuń
  13. A tak, to właśnie ja. Ania, jedna z moich czytelniczek maltretowala mnie, żebym wrzucala tez tam wpisy, bo rzadko jest na blogerze i przypomniałam sobie, ze kiedys tez pisalas ze tam buszujesz. Wiec cie odnalazlam i zaobserwowalam. Troszkę ciężko mi się tam odnaleźć ale za jakiś czas mam nadzieję że się ogarne 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anka jeśli to czytasz to wiedz, że cię kocham! <3 I po za tym aww pamiętałaś *-* szybko ogarniesz się na wattpadzie szczególnie jeśli pobrałaś apke ^^

      Usuń
    2. Awrrr nie Anka. Wszytko tylko nie to. Proszę bardzo XD!

      Usuń
  14. Powiem szczerze, że nie słyszeć jak samochód lawetą ciągną, na lawetę wkładają, to... chyba zazdroszczę jej tak mocnego snu, naprawdę. Nie dziwię się, że Szymon się z niej śmiał.
    Od początku przewidywałam, że Kuba to ten motocyklista i też brat Zośki, tak więc tutaj nie czuję żadnego zaskoczenia, ale starcie z Werą było przednie i bardzo mi się podobało.
    Gdyby do mnie zadzwoniła koleżanka i brzmiała jak Klara, to pierwsze co bym pomyślała, to iż jest w nieplanowanej ciąży.
    Skoro Klarcia nie zrobiła zakupów, bo jej przeszkodzono, to może chociaż słoik ogórów dostanie, co?

    Pozdrawiam cieplutko i przepraszam, że mnie tak długo nie było ani u nikogo ani u siebie, ale sama pewnie wiesz najlepiej, że życie różnie się układa i mam często tak jak twoja bohaterka - ja swoje, a moje życie swoje. Postaram się wpadać częściej i bardziej systematycznie, a swoje opowiadania też zamierzam do końca tego tygodnia co nadejdzie dziś w nocy zaktualizować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojeeej!! *.* cudnie piszesz.! Oby tak dalej 👍👍 mogłabyś mnie informować o wszelkich nowościach? ;)

    Chciałabym cie zaprosic na swojego bloga o Fransie (chłopaku z Eurowizji ) 💖
    Mam wielką nadzieję że wpadniesz do mnie i ocenisz swoim okiem ;) z góry dzięki

    www.sweden-and-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Strasznie szybko mi ten rozdział zleciał. Szymon dziwnie się zachowuje, coraz bardziej mnie niepokoi swoim zachowaniem. Nie może chodzić o coś mało znaczącego. Co więc spowodowało ten konflikt?
    Ta Weronika, to mnie naprawdę wkurza. Mówiłam, że jej nie polubię, tak czułam. W ogóle już pomijając jej arogancję, wyniosłość i ten żałosny bunt, to ona jest jakaś zaślepiona Kubą. Mówi o nim, jakby była w jakimś amoku totalnym. Widocznie brakuje jej go w swojej obszernej kolekcji.
    Zosia jak zawsze niezawodna. Ciekawa jestem jej reakcji na pytania Klary i oczywiście tego, czy w końcu się dowiem, dlaczego Kuba nagle tak zmienił podejście. Może to ma jakiś związek z Szymonem? Tylko jaki?
    Idę do ostatniego. Aż mi szkoda!

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku, jeśli zastanawiasz się czy dodać kilka słów od siebie, choćby miało to być jedno krótkie zdanie, przestań się zastanawiać i po prostu to zrób. Ta chwila poświęconego mi czasu i to co chcesz mi powiedzieć daje mi ogromną motywację i chęć do pisania więcej, szybciej, lepiej.
Za każdy komentarz z całego serca dziękuję <3